poniedziałek, 14 listopada 2016

listopadem

Przez cale swoje życie z rosnącym zdziwieniem obserwuję jak moja rodzina coraz bardziej bezpośrednio próbuje mi zasugerować, że wyglądam po prostu źle. Każdy kolejny lumpeksowy sweter i ortalion przelewają szalę goryczy i w ich efekcie słyszę modowe porady, śmiech i/lub raczej mało konstruktywną krytykę - bo jak niby mają uargumentować, że po prostu im się to nie podoba? O gustach się przecie nie dyskutuje. Jednak w pewnym momencie zaczęłam analizować jakie jest źródło tej niechęci i zdaje mi się, że udało mi się dojść do tego, co leży u jej podstaw. Nawet nie tyle chodzi o wzory, kolory czy kroje budujące raczej mało kobiecą sylwetkę. Chodzi o to, co przypomina to moim dziadkom i rodzicom, czyli po prostu czasy ich młodości, gdy marzyli o ładnych, kolorowych ubrankach, które teraz ja mogłabym nosić, a zamiast tego wybieram estetykę przywodzącą im na myśl PRLowską dziadowiznę. Żeby to chociaż przypominało skarby z Pewexu, ale nie, psikus! Ubrania te kojarzą się z szarością i brzydotą ówczesnego życia. Choć nie chcę też generalizować - może po prostu ten styl to dla nich przeżytek. Wyobrażam sobie, że moja reakcja byłaby podobna gdybym zobaczyła swoje przyszłe dziecko w beanie z napisem "BAD HAIR DAY", leginsach upstrzonych wzorem galaxy i z kolorowym ombre na włosach. Więc jednak przymykam powieki i piję ich zdrowie.







piątek, 23 września 2016

subiektywnie o wystawach: wrzesień

Sztuka jest po to, by wzbudzać emocje i nakłaniać do myślenia. Niezależnie od tego, czy jest to odbieranie tylko i wyłącznie jej warstwy wizualnej -- już na tym poziomie coś się może podobać lub nie. Do tego dochodzi tło emocjonalne i historie, które mogą stać za każdym dziełem. Zwykle staram się być na bieżąco z tym, co można zobaczyć w Warszawskich galeriach. Na swojej liście miałam dwie wystawy, które zainteresowały mnie swoją tematyką i artystami. Nie chcę bawić się w domorosłą krytyczkę sztuki, jednak pozwolę sobie je opisać i ocenić, na ile mogę polecić innym by również wybrali się je zobaczyć. 

IMAGO




Po lekturze wywiadu z artystką, Zuzą Krajewską, i zobaczeniu kilku zdjęć, byłam niesamowicie ciekawa reszty projektu. Jeśli ktoś jest zbyt leniwy na czytanie całego artykułu, w skrócie powiem, że odwiedzała ona zakład poprawczy i fotografowała jego wychowanków, spędzając czas i rozmawiając z nimi. Fascynuje mnie relacja, jaką musiała zbudować z bohaterami zdjęć, którzy, jak sama wspomina, na początku wcale nie byli wobec niej ufni. Moim zdaniem, same fotografie są naprawdę niesamowite i zachwycają nie tylko walorami artystycznymi, ale również ciekawią chwilami, które zostały w nich zaklęte. Jeśli czegoś mi w "IMAGO" brakuje, to właśnie tego -- gdyby nie wywiad, nie czułabym takiego zaciekawienia tym, co mogę zobaczyć na wystawie. Chciałabym wiedzieć więcej o tym, jakie są historie tych chłopców, co przeżyli i jak ich to ukształtowało, chociażby w formie  krótkich komentarzy ze strony artystki. Tak czy inaczej, chylę czoła i czekam na dalsze efekty. Częścią projektu są też fotografie Anny Grzelewskiej, przedstawiające dojrzewanie jej córki i przemianę z dziewczynki w kobietę, które również samą formą przykuwają wzrok.

Anna Grzelewska/Zuza Krajewska
kurator: Michał Suchora
16.09.2016 - 25.09.2016
14:00-20:00
wstęp bezpłatny
ul. Miedziana 11 (Dom Słowa Polskiego)

BOGACTWO



Po ilości zdjęć z tej wystawy, które przewinęły mi się na wszelkich platformach społecznościowych typu instagram czy snapchat, wahałam się pomiędzy dwoma skrajnymi rzeczami -- iść i zobaczyć, czy faktycznie jest warte całego tego szumu czy nie iść wcale, bo wszystko warte uwagi już widziałam. Ponieważ do tytułowego bogactwa mi daleko, w czwartek odwiedziłam Zachętę, by nie płacić za bilet wstępu. Aktualnie zobaczyć można trzy wystawy, z czego najbardziej podobała mi się ta, o której wcześniej nawet nie wiedziałam -- "Dubiegunowo", przedstawiającą twórczość Jacka Malinowskiego, który realizuje fałszywe filmy dokumentalne. Godne pochwały ze względu na treść i formę, wydały mi się one szalenie zabawne. Potem jednak przeszłam do sal, w których miał mnie uderzyć blichtr wystawy, której kuratorkami były Katarzyna Kołodziej i Magdalena Komornicka, a przedstawiała ona prace stworzone przez ponad 20 artystów, w tym m.in. teledysk do piosenki Mister D., "HAJ$". "Wystawa jest próbą prześledzenia wizualnych reprezentacji bogactwa od lat 90., czasów transformacji i zachłyśnięcia się wizją szybkiego wzbogacenia się, przez rozczarowanie neoliberalnymi ideami, do dzisiaj. Obecnie bogactwo niejednokrotnie okazuje się fantazją, iluzją czy złudzeniem, a "bieda jako nowe bogactwo" -- doświadczeniem generacyjnym, w którym ironia pozwala oswajać tęsknoty i lęki, ale jest też narzędziem do kwestionowania rzeczywistości" to opis wystawy, który możemy przeczytać na internetowej stronie Zachęty. Zanim moja noga stanęła w muzeum, opis rozbudził moją wyobraźnię i byłam ciekawa, jak to wszystko mogło zostać zobrazowane przez artystów. Rzeczywistość jednak lekko mnie rozczarowała. Oczywiście, są to tylko moje osobiste odczucia, ale myślę, że wystawa nie jest oszałamiająca i nie wyczerpuje tematu tak, jak by mogła. Eksponaty nie do końca pobudzają do myślenia ani nie do końca wydają mi się kunsztowne. Nie chcę rzecz jasna generalizować, bo znajdą się i perełki, ale ogólnie podsumowałabym to prostym "bez szału".

artyści: Azorro, Ewa Axelrad, Tymek Borowski, Rafał Dominik, Maurycy Gomulicki, Nicolas Grospierre, Łukasz Jastrubczak, Monika Kmita, Luxus, Mister D. i Krzysztof Skonieczny,/głęboki OFF, Tomasz Mróz, Witek Orski, Zbigniew Rogalski, Gregor Różański, Jadwiga Sawicka, Janek Simon, Konrad Smoleński, Radek Szlaga, Paweł Śliwiński, Maria Toboła, Piotr Uklański
kuratorzy: Katarzyna Kołodziej, Magdalena Komornicka
27.08.2016-23.10.2016
czwartki: wstęp wolny
bilet ulgowy/normalny: 10zł/15zł
wtorek-niedziela: 12:00-20:00
plac Małachowskiego 3



piątek, 12 sierpnia 2016

wakacje na stegnach



Te wakacje w końcu znów zrobiły się dla mnie sielskie. Początek lipca był wspaniały, jednak potem trochę się zagubiłam i wcale nie spędzałam czasu w taki sposób, jak planowałam. Nie żałuję, że tak się stało, bo dużo się nauczyłam o sobie, ludziach, świecie. Od ostatniego weekendu przewartościowałam trochę swoje priorytety i staram się być rozsądniejsza (ale nie rezygnując tym samym ze spontaniczności).

Cieszę się, że mam ostatnio szansę spędzać tak dużo czasu z najważniejszą osobą w moim życiu, czyli moją najbliższą przyjaciółką. Pragnę więc oznajmić, że ona jest autorką poniższych zdjęć. Zostały wykonane w trakcie deszczowej wyprawy na ogródek - w końcu pogoda miło mnie zaskoczyła!

Jeśli chodzi o weekend w Katowicach, to ciężko przeżyłam powrót do Warszawy. OFF Festival jak zwykle nie zawiódł, a szczególnie ludzie z którymi spędzałam czas. Jeśli chodzi o koncerty to też nie mogło być lepiej (nie będę kolejną narzekającą na odwołane występy, o nie!).










wtorek, 2 sierpnia 2016

off festival 2016 - przegląd line up'u



Na OFF Festival wybieram się w tym roku już po raz trzeci z rzędu. Dobrze czuję się w Katowicach i odpowiada mi klimat całego festiwalu - teren nie jest za duży, ludzi też jest na nim w sam raz. Nie trzeba czekać w kolejkach, nie trzeba przekrzykiwać hałasu gdy chce się z kimś porozmawiać, a w zeszłym roku z powodu upałów do dyspozycji była darmowa woda. Zbierają tam ludzie z Katowic, całej Polski i świata, w tym studenci, rodziny z dziećmi i fani muzyki alternatywnej, bo taką właśnie możemy usłyszeć na każdej z czterech scen. Zwykle jadę tam znając ledwie kilka nazw zespołów, a w trakcie chodzę od sceny do sceny i po prostu odkrywam nowych wykonawców. Mimo wszystko przez dwie poprzednie edycje plułam sobie w brodę, że uprzednio nie przestudiowałam dokładnie co koniecznie powinnam zobaczyć. W tym roku chcę więc w pełni z korzystać z tych trzech dni, toteż przesłuchałam wszystkiego po trochu i przedstawiam wam mój subiektywny przewodnik po tegorocznym OFF Festivalu. Myślę, że mam dość eklektyczny gust jeśli chodzi o muzykę, choć nie ukrywam, że najbardziej interesuje mnie elektronika. W tym roku scena dedykowana temu gatunkowi jest, moim zdaniem, na bardzo dobrym poziomie. Poza tym pojawią się naprawdę duże gwiazdy, czego zasługą jest zapewne to, że ta edycja jest już dziesiątą. Nawet jeśli nie wybierasz się na OFFa, to i tak polecam przesłuchać niżej wymienionych wykonawców, a jeżeli tak - może nasze wybory się pokryją i do zobaczenia pod sceną!

p i ą t e k

Marcin Masecki vs Jacek Sienkiewicz 18:45 - 19:40
Twórczość Jacka Sienkiewicza zaczęłam sobie cenić po zeszłorocznym OFFie, na którym go po raz pierwszy usłyszałam. Skoro nie zawiódł mnie na żywo, wpadły mi w ucho również jego nagrania. Chętnie znowu go zobaczę, grającego u boku Maseckiego.

Brodka 21:55 - 23:05
Brodkę wszyscy znamy, lubimy, cenimy i szanujemy. Ma przepiękny głos i oryginalne teksty.

Zomby 23:10 - 00:10
Mimo, że w tym samym czasie gra Flugel, to od pierwszej sekundy zakochałam się w muzyce Zomby. Niesamowicie duchowe brzmienia utrzymane w ciepłej tonacji. Mój faworyt na piątek.

Devendra Banhart // Yung Lean 00:30 - 01:40
Czuję się rozdarta między tymi dwoma artystami. Cenię sobie twórczość Devendry, jednak mam dużo większy sentyment do młodego kodeiniarza, Yung Leana. Myślę, że po prostu przejdę się od sceny do sceny.

DJ Koze 01:40 - 3:10
DJ Koze kojarzyłam już wcześniej, tworzy subtelną muzykę, a to niełatwe zadanie w przypadku techno. Idealne na zamknięcie dnia, a raczej nocy pierwszego dnia festiwalu.

s o b o t a

JAAA! 16:10 - 16:55
Polski zespół łączący elektronikę i progresywnego rock'a.

RYSY 17-17:45
RYSY kojarzę i cenię sobie już od dłuższego czasu. Polska, przyjemna dla ucha elektronika tworzona przez duet, w którego skład wchodzi również Sonar Soul, więc na pewno nie będę rozczarowana ich występem. 

ISLAM CHIPSY 18:45 - 19:40
Uwielbiam odkrywać bardziej "egzotycznych" twórców muzyki elektronicznej. Przez "egzotycznych" mam na myśli takich, którzy pochodzą spoza kręgu kultury zachodniej, ponieważ często taka muzyka ma zupełnie inny, niepowtarzalny charakter. Islam Chipsy to grupa pochodząca z Egiptu, która tworzy bardzo energiczną, ciepłą muzykę. 

Janusz Prusinowski Kompania 18:45 - 19:40
Lubię folkowe klimaty, ponieważ mają w sobie mnóstwo energii. Kojarzą mi się z naturą, wsią, są proste w odbiorze, choć technicznie często mnie zadziwiają. Janusz Prusinowski Kompania figuruje w OFFowym booklecie jako "reinterpretacja wiejskiej muzyki", z czym trudno się nie zgodzić - oryginalne teksty współgrają z ciekawymi dźwiękami niczym z wiejskiego festynu. Warto posłuchać choćby i w czasie przerwy na piwko.

ATA KAK 20:50 - 21:50
Przyjemne i słoneczne dźwięki afrykańskiej muzyki zamienione w sample przez muzyka z Ghany, który w swoich utworach również rapuje, a jego głos przyjemnie współgra z muzyką. 

GZA 22:05 - 23:05
Jak dla mnie jest to jeden z najbardziej obiecujących koncertów w trakcie tegorocznego festiwalu. Dlaczego? Hip-hopowe koncerty mają w sobie niesamowicie dużo energii, uwielbiam to, że czuję się jakbym tworzyła z innymi ludźmi jeden organizm. Tutaj mamy okazję usłyszeć GZA, który jest członkiem jednej z najistotniejszych formacji w historii amerykańskiego hip hopu, czyli Wu-Tang Clan. 

Gus Gus 23:10 - 00:30
Zespół z Islandii, od ponad 20 lat tworzący muzykę elektroniczną. Ich utwory mają głębię i dobrze zbudowaną przestrzeń, będąc tym samym naprawdę przyjemne dla ucha.

Derrick May 01:40 - 03:10
Jedno z najważniejszych nazwisk tegorocznego OFFa. Derrick May jest prekursorem sceny techno w Detroit, który już nie tworzy, jednak na szczęście będzie okazja by usłyszeć go na żywo. 

n i e d z i e l a

Kero Kero Bonito 17:00 - 17:45
Brytyjski dancehall, bardzo rytmiczny i przyjemny dla ucha, połączony z głosem wokalistki brzmi jeszcze lepiej.

67,5 Minut Projekt 18:40 - 19:45
Polska elektronika, którą zauważył sam Boiler Room. Brawo! Bardzo zmysłowa muzyka, którą chciałabym usłyszeć na żywo.

Pantha du Prince presents The Triad 20:50 - 21:50
Kolejna, tym razem niemiecka, perełka Boiler Roomu. Subtelne techno, które ma prawdziwą duszę. 

Kaliber 44 // Daniel Avery 21: 55 - 23:05
Po raz kolejny nie wiem, na co się zdecyduję. Przegapiłam okazję by zobaczyć Kaliber na żywo już kilka razy, ale z drugiej strony nie wiem czy nie będę miała większej ochoty posłuchać elektronicznego brzmienia Daniela Avery. tak czy inaczej, oba są warte uwagi.

Kiasmos 23:10 - 00:30
Islandzki duet, tworzący głęboką muzykę elektroniczną. W sam raz, żeby odpocząć.

Flatbush Zombies 00:30 - 01:40
Grupa raperów z Nowego Jorku, których koncert w Warszawie kiedyś opuściłam. Tym razem sobie nie daruję i pobujam się do ich oryginalnego, amerykańskiego rapu.

Rodhad // Syny 01:40 - 03:10
Jedna opcja to kolejny dj, który gościł na berlińskim boiler roomie, a druga to SYNY, czyli polski progresywny rap. Obie bardzo polecam i na pewno pojawię się pod oboma scenami.

Nie wierzę, że po raz pierwszy przesłuchałam wszystkich zespołów, które będą grać na festiwalu. Jednak teraz czuję, że w pełni skorzystam z czasu, który tam spędzę. Będzie mi bardzo miło jeśli jeszcze komuś się przyda!

wtorek, 19 lipca 2016

wina wino windy



Po raz kolejny moje ulubione klimaty, czyli po prostu dziadowizna. Lubię wkradać się na klatki bloków, ponieważ odnajduję jakąś przyjemność w włóczeniu się po obcych korytarzach z podłogami wyłożonymi lastryko. Nie wyglądam korzystnie w blasku flesza, a moje tęczówki świecą się na czerwień jaśniejszą niż moja kurtka, ale czy to właśnie nie jest tym, co ma jeszcze więcej klimatu?

Generalnie myślę też, że muszę powrócić umysłem do stanu, kiedy umiałam sama mobilizować się do pracy, organizować sobie czas tak, żeby jak najlepiej go wykorzystać i generalnie spędzać go produktywnie. Im więcej czasu mam, tym mniej uda mi się zrobić. W związku z tym wakacje są pułapką, ponieważ cały czas wydaje mi się, że "do września przecież jeszcze tyle czasu". Wraz z kładzeniem kresu marnotrawieniu czasu, przygotuję również post z prostymi poradami, które w moim przypadku zawsze działały. Tymczasem zostawiam was ze zdjęciami.






kurtka, sukienka second hand skarpety nike buty puma czapka a private view

piątek, 8 lipca 2016

o)))))))

Nienawidzę lata. Rok powinien dzielić się na dwie pory roku - jesień i wiosnę. Ale jestem uparta i nawet gdy pot płynie po mnie choćbym była ubrana tylko w bieliznę, założę kurtkę lub płaszcz, wierząc, że może w końcu to pogoda będzie się musiała dostosować do mojego ubioru a nie na odwrót.

Zdjęcia wykonane w gmachu głównym Politechniki Warszawskiej, jeszcze zanim się dowiedziałam, że nie jest to dozwolone bez zwrócenia się uprzednio po odpowiednie zezwolenie (ups).

Robienie zdjęć na bloga aparatem analogowym uświadomiło mi, że w ten sposób faktycznie utrudniłam sobie zadanie. Dawno temu rozstałam się z fotografią cyfrową i do tej pory zachwycałam się możliwościami jakie daje aparat analogowy, a dopiero teraz zaczęłam myśleć o jej ograniczeniach. Ale spokojnie, żadnego lamentowania, każde wyzwanie to okazja do samorozwoju. Tymczasem zostawiam was ze zdjęciami.




płaszcz i tank top second hand spódniczka american apparel buty vans skarpetki nike

wtorek, 5 lipca 2016

pamiątki

Nigdy nie lubiłam durnostojek kupowanych na straganach. Niestety gdziekolwiek nie wyjeżdżam widzę mnóstwo tego typu dziadostwa. Kubek z wielkim napisem "KRAKÓW" i koślawym wizerunkiem smoka wawelskiego czy plastikowy Big Ben nie za specjalnie robią na mnie wrażenie. Moją alternatywą dla takich "pamiątek" może być wszystko, cokolwiek ciekawego wpadnie mi w ręce. Zwykle stawiam na ubrania kupione w lumpeksach. Proszę znajomych, by zabrali mnie w swoje sprawdzone miejsca i szukam rzeczy, które potem będę mogła nosić i wspominać wyjazd. Czasem są to inne ciekawe przedmioty, czasem znalezione, czasem kupne. Wstyd przyznać, ale lubię na przykład kraść popielniczki z barów, jeśli jakaś odznacza się ciekawym wzorem. Ostatnio odwiedziłam Gdynię i nie mogłam sobie odmówić ani wycieczki po lumpach, ani zagarnięcia do kieszeni kurtki masywnej popielniczki z Marlboro. Na zdjęciach prezentuję część łupów, w postaci koszuli i kamizelki, medytując w zacisznych portowych melinach.



koszula, kamizelka second hand szorty american apparel skarpety huf but nike

poniedziałek, 4 lipca 2016

jak oszczędzać? czyli finansowe life hacki

Nie oszukujmy się. Oszczędzanie wiąże się z odmawianiem sobie pewnych przyjemności. To naturalna kolej rzeczy - czegoś musimy mieć mniej, by zupełnie innej rzeczy mieć więcej. Z natury, jako ludzie, jesteśmy hedonistami. Nie widzę w tym nic złego i nie wiem czemu to słowo często ma pejoratywny wydźwięk. Jednak w życiu każdego człowieka przychodzi moment, kiedy czuje, że nie kontroluje przepływu swoich wydatków lub sytuacja życiowa zmusza go do tego by kontrolować je bardziej. Ja również byłam w sytuacji, kiedy pieniądze znikały z mojej kieszeni szybciej niż się pojawiały i potrzebowałam trochę czasu zanim doszłam do rozwiązań dla tego problemu, mniej lub bardziej nowatorskich. Zatem prezentuję krótki poradnik o tym, jak zapewnić sobie te minimum komfortu psychicznego jeśli chodzi o sprawy finansowe, w szerokim tego pojęcia znaczeniu. 

Podstawowo, najlepiej uświadomić sobie na co wydajemy najwięcej pieniędzy. Tutaj bez żadnych niespodzianek powiem wam, że w 90% przypadków są to największe pierdoły, które można by robić taniej. Jedzenie, papierosy, imprezy, ubrania.

JEDZENIE



/na mieście/
Jedzenie na mieście często opłaca się bardziej niż gotowanie dla jednej osoby, jeśli ktoś mieszka sam. Ciężko kupić taką porcję produktów, by przejeść je samemu, do tego dochodzą koszty wody, prądu, gazu. Jednak haczyk tkwi w tym, że to rozwiązanie dla osób, które potrafią wybrać się do tańszego lokalu lub szukać promocji. Bardzo polecam bary mleczne, lub kawiarnie, których np. w Warszawie nie brakuje. Wiadomo, że za pół darmo można by codziennie opychać się kebabami lub zapiekankami z budki, jednak to szybko odbiłoby się na zdrowiu. Jeśli chodzi o promocje, to wystarczy na bieżąco śledzić media społecznościowe różnych restauracji lub zwyczajnie zorientować się, kiedy można zjeść gdzieś taniej. Przykładowo, w Aioli do godziny 12 śniadania są za złotówkę pod warunkiem, że kupimy dowolną kawę. Bobby Burger w poniedziałki oferuje "Cheesy Monday", czyli zestaw cheeseburger i frytki za 12zł. Osobiście nie jem mięsa czy innych produktów odzwierzęcych, ale z tym też nie ma dużego problemu - wegańskie knajpy mają naprawdę dobre ceny w stosunku do ilości, co powinni mieć na uwadze nawet najbardziej zatwardziali mięsożercy. Są jeszcze godne uwagi aplikacje takie jak Everytap i OpenCard, które oferują zniżki do wybranych restauracji.

/w domu/
Jedząc w domu też można zaoszczędzić, kupując w tańszych supermarketach, gdzie jakość podstawowych produktów wcale nie różni się od tych, gdzie za butelkę wody liczą sobie 8 złotych. Wcale nie boli mnie wycieczka do Biedronki zamiast do Almy. Przy okazji, idąc na zakupy warto sporządzić listę rzeczy, które faktycznie chcemy kupić i które zjemy w tym tygodniu, by nie tracić pieniędzy na mnóstwo produktów o krótkim okresie przydatności. Lepiej kupić mniej niż więcej, a gdyby czegoś zabrakło, zawsze można przecież podejść do osiedlowego spożywczaka.


PAPIEROSY




Jeżeli tkwisz w szponach tego paskudnego nałogu i czujesz, że wydajesz na papierosy zbyt dużo pieniędzy, mogłabym poradzić by po prostu z tym skończyć na dobre. Jednak naturalnie, nie każdy chce rzucać, więc mogę zalecić tańszą alternatywę - skręcane papierosy. Kupując paczkę dziennie, wydajesz miesięcznie średnio 450zł. Skręcając papierosy kupujesz jedną paczkę tytoniu w cenie od 16 do trzydziestu paru złotych, bletki (opakowanie 50 szt kosztuje trochę ponad złotówkę) i filtry (koło 5 złotych) na około 10 dni - plus minus, każdy ma inne tempo, może nawet komuś wystarczy to na cały miesiąc. Potem potrzeba jedynie trochę cierpliwości przy nauce, ale w takich rzeczach szybko nabiera się wprawy, więc nie trzeba będzie długo czekać, a z portfela nie będzie ubywać dzień w dzień 15zł.

IMPREZY



Jeśli chcesz oszczędzić na imprezowaniu, odradzam chodzenie do klubów. Płacimy już na wejściu, a potem ból portfela powiększa się wraz z kupowaniem drinków, a już zwłaszcza tych kolejnych i kolejnych. Proponuję napić się przed wyjściem do lokalu lub szukać na Facebooku ciekawych wydarzeń, na które można się wybrać za darmo. Ewentualnie pozostaje moja ulubiona opcja, czyli domówki, nawet (czy raczej zwłaszcza) jeśli oznacza to posiadówkę w gronie paru najbliższych osób.

UBRANIA



Każdy z nas chce dobrze wyglądać, a ubrania niestety kosztują. Na obniżenie naszych wydatków są trzy możliwości. Pierwsza, to kupowanie na przecenach. Osobiście nie kręci mnie kupowanie w sieciówkach, a już zwłaszcza gdy w promocyjnym szale ludzie dosłownie zdzierają ubrania z wieszaków. Jeśli Ciebie również, polecam lumpeksy, z miłości do których przecież piszę tego bloga. Trzecia opcja, która nie do końca wiąże się z obniżeniem wydatków krótkoterminowo to inwestycja w ubrania dobrej jakości, które posłużą nam na dłużej - podstawowe rzeczy typu jeansy, buty, koszule warto kupić za wyższą cenę, jeśli będziemy je potem nosić długo i nie chcemy żeby po paru praniach się rozleciały.


Mam nadzieję, że mój krótki poradnik choć w małym stopniu okaże się dla kogoś pomocny. Jeśli nie, to trzymam kciuki za szybki zastrzyk gotówki dla każdego!

czwartek, 23 czerwca 2016

_


Jestem strasznym mieszczuchem. W związku z tym, gdy posypały się moje wakacyjne plany, które obejmowały podróż za ocean oraz wycieczkę autostopem po siedmiu krajach Europy, musiałam wręcz ukrywać, że nie za specjalnie mnie to martwi, bo tak naprawdę w głębi duszy się ucieszyłam. Mam mnóstwo pomysłów na to, jak zorganizować sobie czas samej lub ze znajomymi i zdecydowanie wcale się nie nudzić. Pewnie będę musiała momentami mieć w sobie trochę motywacji do tego, by zrobić coś pożytecznego niż picie piwa u kolegi w salonie, choć i to uznaję za wartościowy sposób spędzania czasu, póki dobrze mi z tym nieróbstwem. 
Zakończenie roku szkolnego już jutro, chociaż ja od tygodnia czuję jakbym miała wakacje, bo w szkole pojawiłam się raz, łącznie na godzinę. Tymczasem, gdybym miała poradzić komuś co zrobić w te wakacje, mogę podrzucić parę sugestii, lekko inspirowanych tym, czym sama chcę się zająć.


Rób to, na co od dawna masz ochotę. Cokolwiek kryje się dla Ciebie pod tym pojęciem, po prostu zrób coś dla siebie. Coś oryginalnego, ciekawego, przyjemnego lub nowego. A może wszystko na raz? Ja w planach mam parę krótkich wyjazdów, być może w między czasie pomysły będą ewoluować w coś nowego. Na pewno zaznaczę swoją obecność na OFF Festiwalu w Katowicach, już kolejny rok z rzędu. Chciałabym też iść na kurs obsługi profesjonalnych programów do montażu filmów oraz na kurs garncarstwa - bo czemu nie?
Co do zdjęć, to wywołałam dziś film i jestem niesamowicie zadowolona z efektów. Może niekoniecznie miałam okazję wykazać się wiedzą w zakresie jego obsługi technicznej, ale miałam okazję uchwycić parę przyjemnych dla oka i duszy momentów. Powyżej: zdjęcia zrobione podczas pikniku ze znajomymi na dachu bloku.

środa, 15 czerwca 2016

abc second handów


Second hand, lumpeks, ciuchy. Wszystkie określenia odnoszą się do jednego i tego samego, czyli sklepów z odzieżą używaną. Mogłabym wymienić niezliczoną ilość powodów, dla których warto kupować ubrania w takich miejscach. Czy z troski o środowisko, o prawa człowieka, wyrzeczenie się konsumpcjonizmu, zwyczajne poszukiwanie oryginalnych rzeczy i chęć eksperymentowania z ubiorem— każdy powód jest dobry. Nierzadko jednak wiele osób zniechęca się do tego, bo nie do końca odnajduje się w takich sklepach, gdzie najwyższymi formami segregacji może być podział na damskie/męskie i kolory. Postanowiłam stworzyć krótką listę paru porad, które uznałam za przydatne i które chciałabym sama dostać od kogoś zanim zaczęłam wybierać się do lumpeksów.


1. nie brzydź się
Nie raz spotkałam osobę, która oświadczyła mi, że brzydzi się kupować w lumpeksach, bo jej zdaniem ubrania tam śmierdzą/przymierzało je wiele osób. Przyznam, że second-handy mają swój specyficzny zapach, jednak przecież dlatego, że zostały wyprane w odpowiednich płynach. A gdybym miała zgadywać, to te rzeczy były przymierzane zapewnie tyle razy co towar w zwykłej sieciówce, jeśli nie mniej.

2. przymierz
Idąc do second handu trzeba nastawić się na przymierzenie parunastu rzeczy, po to żeby kupić parę. Weź koszyk i wrzucaj do niego wszystko, w czym widzisz potencjał lub po prostu wyglądają ciekawie — często rzeczy prezentują się dużo lepiej na osobie niż na wieszaku. Szukaj rzeczy dziwnych, innych lub takich na które szkoda by Ci było pieniędzy w normalnym sklepie i zestawiaj ze sobą; często dużo łatwiej się do czegoś przekonać mając gotowy cały strój, nie tworząc problemu pt. „z czym ja to założę?”

3. szukaj
… lub wręcz przeciwnie. W sklepie z tanią odzieżą trzeba po prostu cierpliwie przeglądać każde ubranie, wieszak za wieszakiem. Nie oczekuj, że znajdziesz to, co miałaś/łeś w planach znaleźć — trzymaj myśl o tym gdzieś z tyłu głowy, jednak miej otwartą głowę i skupiaj się na tym, co jest. Jeśli Ci się poszczęści, znajdziesz też to, co sobie wymarzyłaś/łeś, jednak traktuj to jako efekt uboczny poszukiwań, a nie jego główny cel. 

4. ratuj
Ale w granicach rozsądku. Jeśli coś jest zniszczone lub poplamione, zastanów się ile zajmie Ci doprowadzenie tej rzeczy do stanu używalności. Pomyśl przy tym o materiale, z którego jest wykonana. Dla przykładu: dziurę w kaszmirowym swetrze zaszyjesz bez najmniejszego problemu, ale zapomnij o zmechaconych rzeczach, które wyraźnie są kiepskiej jakości, niewarte nawet tych kilku złotych. 

5. sprawdzaj
Skład. Na ogół jeśli coś znajduje się w lumpeksie i wygląda w porządku, jeśli nawet nie świeżo, to dobrze wróży. Skoro jakaś część ubrania była używana i noszona przez kogoś, a wciąż po wielu praniach jest w dobrym stanie, to jakość jest zapewne nie najgorsza. Jednak zawsze dla pewności lepiej sprawdzić skład (jeśli rzecz dalej posiada metkę), bo to materiał decyduje o żywotności i sposobie dbania o ubranie.

6. decyduj
Gdy zastanawiasz się czy coś kupić, nie kupuj tego. Kupując w jakimkolwiek sklepie nie można wydawać pieniędzy na rzeczy do których nie jest się przekonanym tylko ze względu na to, że są tanie. Oczywiście nie mówię o każdym przypadku, można być zwyczajnie niepewnym, ale z reguły wahanie to zły znak. Lubię mieć szafę składającą się tylko z rzeczy, które podobają mi się w stu procentach i cieszy mnie założenie każdej jednej z nich. Inaczej pojawia się odwieczny problem wielu osób, czyli „nie mam co na siebie włożyć”, mimo że ubrania wręcz wylewają się z szafy. Jest to skutek kompulsywnych, nieprzemyślanych zakupów.

7. kombinuj
Rzeczy na dziale męskim często mają dużo ciekawego do zaoferowania dla klientek płci żeńskiej. I na odwrót — damskie, wzorzyste koszule w dużych rozmiarach często mogą dużo lepiej wyglądać na chłopakach. Przymierzanie i tak nie kosztuje, nikt nie będzie Cię oceniał za Twoje wybory, więc śmiało obejrzyj się we wszystkim, co wpadnie Ci w oko.

8. czekaj
Na promocje  zwykle przed nową dostawą w sklepach z odzieżą używaną są wyprzedaże. Minus x%, a czasem rzeczy w śmiesznych cenach do 10zł za sztukę. Wtedy towar często jest uzupełniany na bieżąco i można znaleźć coś naprawdę wartego uwagi.

9. wstrzel się
Obserwuj, o jakiej porze w danym sklepie jest najmniejszy ruch. Im mniej ludzi, tym bardziej komfortowo będzie Ci przeglądać wszystkie wieszaki czy bez większego skrępowania tworzyć stertę ubrań w koszyku. 

piątek, 10 czerwca 2016

bucisze

Lubię brzydkie, masywne buty. Rzecz jasna moim zdaniem wcale nie są brzydkie, ale na ogół mój gust w tej dziedzinie nie pokrywa się z niczyim innym. Ostatnio przeszukiwałam internet w poszukiwaniu obuwia, które mogłabym sobie sprawić i jedyne co mnie spotkało to podróż oczami wyobraźni do Stanów Zjednoczonych w latach 90, bo niestety te modele zostały już dawno temu wycofane ze sprzedaży. Podstawowym problemem w takim wypadku jest znalezienie odpowiedniego rozmiaru i modelu — mało kiedy zdarzy się, że ktoś wystawi na sprzedaż akurat upatrzone buty. Po drugie, używane buty to jednak co innego niż ubranie i myślę, że znalazłoby się sporo osób, które miałoby opory przed noszeniem ich. Tak czy inaczej, prezentuję te, które wpadły mi w oko:





sobota, 4 czerwca 2016

девушка

Fascynuje mnie estetyka Rosji i byłych republik radzieckich. Monumentalne budynki, tak wielkie, że dystanse między nimi wydają się niemożliwe do pokonania na piechotę. Szare, odrapane blokowiska i zadymione klatki. Stąd też ortalionowa kurtka, czerwona jak rubinowe gwiazdy na moskiewskim kremlu. Sesja wykonana gdzieś na warszawskim podwórku, miała oddawać ten klimat i być inspiracją dla każdego, kto zastanawiał się jak nosić ortalion tak, by nie wyglądał sportowo. Ja połączyłam go z czarnymi spodniami w kant i kolejnymi warstwami kurtek.
















kurtki second hand, spodnie i tshirt h&m, buty nike